Spis treści:
- Amoniak – prosty związek, wiele możliwości
- Jak używać amoniaku w ogrodzie?
- Czy amoniak może zaszkodzić roślinom?
Amoniak – prosty związek, wiele możliwości
Choć amoniak wielu osobom kojarzy się wyłącznie z ostrym, nieprzyjemnym zapachem, w rzeczywistości jest to jedna z kluczowych substancji wykorzystywanych globalnie w produkcji nawozów. Co roku w przemysłowych instalacjach powstają setki milionów ton tego gazu, uzyskiwanego z azotu atmosferycznego i wodoru. W efekcie reakcji wysokociśnieniowej i wysokotemperaturowej powstaje amoniak techniczny o czystości przekraczającej 99 proc., który trafia m.in. do produkcji saletry amonowej, mocznika i tzw. wody amoniakalnej. Ten sam surowiec, po odpowiednim rozcieńczeniu, jest powszechnie dostępny w sprzedaży detalicznej i stosowany również przez ogrodników amatorów.
W naturze amoniak powstaje w znacznie spokojniejszy sposób – w wyniku rozkładu materii organicznej. Związki azotu pochodzące z obumarłych tkanek roślinnych i zwierzęcych ulegają przemianom mikrobiologicznym, w wyniku których bakterie rodzaju Nitrosomonas przekształcają amoniak w azotyny, a następnie Nitrobacter – w azotany. Właśnie te końcowe formy azotu są najlepiej przyswajane przez korzenie większości roślin uprawnych. Dzięki wprowadzeniu amoniaku do gleby ogrodnik nie tylko dostarcza szybko dostępny pierwiastek, ale też aktywuje glebowe mikroorganizmy, które poprawiają strukturę i żyzność podłoża.
Z chemicznego punktu widzenia amoniak należy do substancji o wyraźnie zasadowym charakterze, co w praktyce ogrodniczej ma wymierne konsekwencje. Przede wszystkim roztwór ten pomaga neutralizować nadmierną kwasowość gleby, zwiększając dostępność pierwiastków, takich jak fosfor czy molibden, istotnych dla zdrowego wzrostu warzyw korzeniowych. Równolegle ogranicza rozwój patogenów glebowych – w tym groźnych dla warzyw grzybów rodzaju Cylindrocarpon.
Oprócz właściwości odżywczych amoniak spełnia też funkcję odstraszającą. Wydzielane z gleby opary zniechęcają wiele gatunków ślimaków, a prosty oprysk przygotowany z 30 ml amoniaku i litra ciepłej wody pomaga skutecznie wypędzić larwy pędraków bez konieczności stosowania preparatów owadobójczych. Dawki stosowane w ogrodnictwie są kilkadziesiąt razy niższe niż te używane w przemyśle, dlatego przy zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa ryzyko uszkodzenia roślin jest marginalne. Co istotne z punktu widzenia budżetu, litrowa butelka amoniaku kosztuje zaledwie kilka złotych i wystarcza na cały sezon pielęgnacji niewielkiego ogrodu.
W przypadku maliny czy borówki warto zrobić dodatkowy oprysk dolistny amoniakiem w sierpniu. Fot. KirsanovV/CanvaPro.
Jak używać amoniaku w ogrodzie?
Najczęściej wykorzystywaną formą amoniaku w ogrodnictwie jest jego wodny roztwór, tzw. woda amoniakalna, dostępna w stężeniu od 10 do 25 procent. Sprzedawany jest zazwyczaj w ciemnych butelkach z tworzywa sztucznego, co chroni związek przed rozkładem pod wpływem światła. Do przygotowania cieczy roboczej zaleca się rozcieńczenie 200 ml preparatu w 10 litrach wody — w takiej formie roztwór dostarcza około 0,5 grama azotu na litr. Powstałą mieszankę wykorzystujemy do nawożenia warzyw liściowych.
Pierwsza dawka przypada na początek sezonu, zwykle między 5 a 15 kwietnia, gdy gleba osiąga minimalną temperaturę aktywacji życia mikrobiologicznego — około 8°C. Kolejna aplikacja może być wykonana pod koniec czerwca, po zbiorze truskawek lub po pierwszej fali owocowania ogórków, by uzupełnić wyczerpane rezerwy azotu. W przypadku roślin wieloletnich, takich jak maliny czy borówki, warto rozważyć dodatkowy oprysk dolistny w sierpniu - roztwór o stężeniu 0,3 proc. sprzyja różnicowaniu pąków kwiatowych, a jednocześnie nie opóźnia przygotowania pędów do zimowego spoczynku. Ważne jest, aby całkowita dawka czystego azotu dostarczonego w sezonie nie przekroczyła 40 g na 10 m² (przekroczenie tej wartości zaburzy równowagę mineralną gleby).
Przeczytaj również: Wiosenne nawożenie sadu. Czym nawozić młode i stare drzewa owocowe?
Amoniak może również przyspieszyć dojrzewanie kompostu — zwłaszcza w sytuacji, gdy w materiale organicznym przeważają suche, ubogie w azot resztki. Wlanie litra 5-procentowego roztworu na każdą warstwę suchych liści powoduje wyraźne przyspieszenie rozkładu celulozy i podniesienie temperatury pryzmy nawet o 7–8°C w ciągu dwóch dni. W trakcie późniejszych przerzucań zaleca się dodanie kolejnych 100 ml na każdy metr sześcienny biomasy, co pozwala utrzymać wysoką aktywność bakterii. Proces dojrzewania może wówczas skrócić się do trzech-czterech miesięcy — przy jednoczesnym ograniczeniu emisji siarkowodoru, którego obecność często towarzyszy źle prowadzonym pryzmom kompostowym.
Do walki z drobnymi szkodnikami liściowymi, takimi jak mszyce czy wciornastki, sprawdza się natomiast oprysk kontaktowy. Standardowa receptura zakłada rozpuszczenie 40 ml amoniaku i 2 g naturalnego mydła potasowego w litrze letniej wody. Zabieg należy przeprowadzać wieczorem, opryskując górne części liści, gdy owady są mniej aktywne. Kurację powtarza się trzykrotnie w odstępach pięciu dni, zanim szkodniki osiągną liczebność zdolną do uszkodzenia upraw.
Druga wzmocnienie amoniakiem może być wykonana pod koniec czerwca, po pierwszej fali owocowania ogórków, by uzupełnić wyczerpane rezerwy azotu. Fot. anuta23/123RF.com
Czy amoniak może zaszkodzić roślinom?
Zbyt duża ilość amoniaku w glebie może prowadzić do tzw. toksyczności amonowej, czyli zaburzeń rozwojowych wynikających z nadmiaru jonów NH₄⁺. Typowe objawy to chloroza najmłodszych liści, brązowienie unerwienia, a także wyraźne spowolnienie wzrostu systemu korzeniowego. Aby ocenić ryzyko, wystarczy wykonać prosty test paskiem wskaźnikowym zanurzonym w wyciągu glebowym — zmiana koloru na zielony lub żółty może sugerować wystąpienie toksyczności.
Długofalowa obecność wysokich dawek amoniaku negatywnie wpływa także na życie biologiczne gleby, zwłaszcza w strefie korzeniowej. Zawartość 80 mg na kilogram gleby wystarcza, by zredukować populację pożytecznych bakterii Pseudomonas fluorescens nawet o 50 proc.. W praktyce oznacza to słabszą naturalną ochronę przed chorobami, m.in. przed Verticillium dahliae, który odpowiada za zamieranie roślin truskawki. Dodatkowy problem to zjawisko nitryfikacji — bakterie glebowe przekształcają nadmiar amoniaku w azotany, które łatwo wymywane są przez opady do wód gruntowych.
Przeczytaj również: 5 największych błędów w uprawie ogórków. Uważaj, bo zbiory będą marne
Negatywne skutki nadmiaru amoniaku można jednak złagodzić, o ile działania korygujące zostaną wdrożone odpowiednio wcześnie. Podstawowym zabiegiem jest podniesienie odczynu gleby do wartości pH w zakresie 6,5–7,0, co ogranicza dostępność jonów amonowych dla roślin. Najczęściej stosuje się w tym celu dolomit lub wapno magnezowe — dawka 20 kg na hektar wystarcza do ustabilizowania chemii podłoża w uprawach warzywnych. W sytuacjach nagłych pomocne może być także intensywne przepłukanie gleby — zużycie 10 litrów czystej wody na metr kwadratowy błyskawicznie obniża stężenie amoniaku w strefie korzeniowej do poziomu bezpiecznego dla większości gatunków.
Kluczową rolę w zapobieganiu fitotoksyczności odgrywa regularny monitoring gleby. Standardowe badanie laboratoryjne pozwalające ocenić zawartość formy amonowej i azotanowej kosztuje kilkadziesiąt złotych i obejmuje próbki pobrane z powierzchni wielu miejsc ogrodu. W przypadku mniejszych upraw wiele osób korzysta także z szybkich testów paskowych - pozwalają one oszacować zawartość amoniaku w przedziale 0–100 mg/l w ciągu kilku minut. Jeżeli wynik przekracza 30 mg/l, zaleca się natychmiastowe wstrzymanie dalszego nawożenia azotowego. Takie podejście nie tylko minimalizuje ryzyko uszkodzeń, ale również pozwala lepiej kontrolować efektywność całego procesu nawożenia w trakcie sezonu wegetacyjnego.
Źródło: deccoria.pl
Przeczytaj również:
Nawóz na mocne korzenie i duże plony. Podlewaj ogórki zaraz po posadzeniu
Najlepszy czas, by ja po sadzić, w cieniu rozkwita. Tawułka chińska - ciekawe odmiany i uprawa
Szybki wzrost i dużo owoców. Metoda ogrodniczki na sadzenie pomidorów