Kwiaty w ogrodzie. Wysiew kwiatów jednorocznych, pikowanie aksamitek - ogród ozdobny.
Kwiecień to miesiąc kwiatów. Zarówno tych kwitnących o tej porze, jak również tych, które będą kwitły w przyszłości. Czas o nie zadbać.
Begonie, których bulwy posadziłam pod koniec lutego już wyrosły i nawet zaczynają kwitnąć. Muszę je przesadzić, żeby miały więcej przestrzeni do dalszego wzrostu i przeniosę już z domu do szklarni.
Lobelie, lwie paszcze i aksamitki czekają na rozsadzenie. Należało to zrobić wcześniej, ale na liście prac ogrodniczej cały czas były gdzieś na końcowej pozycji. Dłużej już nie mogą czekać. Aksamitki popikuję pojedynczo do niewielkich doniczek, a pozostałe rośliny grupami.
Te aksamitki posiałam z myślą do donicach tarasowych. Są to rośliny ciepłolubne, więc na zewnątrz można je wynieść mniej więcej w połowie maja, kiedy już minie ryzyko przymrozków. Do tego czasu te sadzonki będą już chyba kwitły. Ich pikowanie jest całkiem proste, ponieważ nie są to rośliny szczególnie delikatne. Wiele nam wybaczą. Podczas przeprowadzania tego zabiegu postępujemy standardowo. Zanim wyjmiemy je z dotychczasowego pojemnika, warto je dokładnie podlać. Następnie delikatnie rozdzielamy młode sadzonki.
Doniczki wypełniamy ziemią kwiatową lub ziemią uniwersalną, następnie w podłożu tym robimy dołek, z którym zagłębiamy aksamitkę. Sadzimy ją na tym samym poziomie, na jakim rosła do tej pory lub jeżeli jest zanadto wybujała nieco głębiej. Na koniec całość podlewamy i odstawiamy w jasne miejsce. Po kilku dniach, jeżeli na zewnątrz będzie ładna pogoda i temperatura powyżej 10-15 stopni Celsjusza, możemy rozpocząć ich hartowanie.
W pojemniku, który mi pozostał po popikowanych aksamitkach wysieję kolejne. Te posadzę potem w ogrodzie na rabacie kwiatowej i w warzywniku, ponieważ są to rośliny jadalne. Ponadto pomagają w walce ze szkodnikami, zwłaszcza z nicieniami glebowymi. Są one dla nich tak łakomym kąskiem, że szkodniki te wchodzą w ich korzenie i już tam zostają. Nie wyrządzają aksamitkom żadnej szkody, a inne rośliny warzywne mogą rosnąć zdrowo.
Wysieję także aksamitkę w odmianie „Lulu”, o drobnych, cytrynowo-żółtych kwiatach. Tworzy kuliste, mocno rozgałęzione kępy. Roślina przypomina bardziej uczep niż te najbardziej znane aksamitki, jednak uczep, znany też pod nazwą bidens ma nieco inny kształt kwiatów. O tej porze można już w sklepach ogrodniczych kupić ich gotowe sadzonki, zresztą podobnie jak wielu innych kwitnących roślin jednorocznych, co nie znaczy, że nie warto ich wysiać. Ja wysieję jeszcze uczep, będzie kwitł później i na pewno znajdzie się dla niego jeszcze miejsce w ogrodzie.
W kwietniu możemy także wysiewać cynie. Ja znalazłam jeszcze w swoich nasionach z zeszłego roku 4 odmiany. Wysieję je wszystkie i zobaczymy czy wszystkie wykiełkują. Cynie są stosunkowo łatwe w uprawie. Nawet zaniedbane i zapomniane rozsady posadzone w ogrodzie pięknie kwitną. A kwiaty cynii nie tylko przyciągają motyle, pszczoły i inne pożyteczne owady, ale także nadają się do robienia letnich bukietów. Pięknie i długo stoją w wazonie. Ich nasiona przykrywamy cienką warstwą ziemi.
Niezwykle bogaty wybór mamy wśród nasiona astrów chińskich, chociaż szczerze przyznam, że ich uprawa nigdy mi się tak do końca nie udawała. Jeszcze nie odkryłam przyczyny, więc nie poddaję się i co roku wysiewam kilka odmian tych roślin. Tym bardziej, że w sklepie ogrodniczym natrafiłam na odmianę o moim imieniu. Mam nadzieję, że wysiane teraz astry pięknie wykiełkują i będą pięknie kwitły jesienią.
Kwiatami jesieni są także złocienie, czyli chryzantemy. Mam akurat nasiona dwóch odmian, złocieni różowych i złocieni trójbarwnych. Trafią do kolejnych pojemników wypełnionych podłożem do wysiewu.
Jeżeli ktoś lubi bukiety z suszonych kwiatów, to nie powinien zapominać o wysiewie kocanki ogrodowej, nazywanej nieśmiertelnikiem. Jej uprawa zazwyczaj udawała mi się bez problemu. Pięknie kiełkuje i potem pięknie kwitnie, rzeczywiście jakby była nieśmiertelna.
Uprawę zatrwianu też mogę zaliczyć do udanych. Mam akurat odmianę żółtą. To nasiona, które pozostały mi jeszcze z zeszłego roku. Podobnie jak kocanka ogrodowa, jest to roślina idealna na suche bukiety. W przyszłym roku muszę nabyć jej nasiona również w innych kolorach.
A to dwie rośliny, które kojarzą mi się z dzieciństwem. Jeszcze nigdy ich nie uprawiałam, ale widzę ich nasiona w sklepie ogrodniczym nie mogłam się oprzeć.
Wilczomlecz obrzeżony, czyli euphorbia marginata często rósł na działce moich rodziców. W kwietniu można już siać ją do gruntu, lecz ja chciałabym dokładniej obserwować jej kiełkowanie i rozwój, dlatego wysieję ją jeszcze na rozsadę. Muszę się jeszcze zastanowić czy trafi na rabatę kwiatową czy do tarasowych donic. Ten wilczomlecz nadaje się także na kwiat cięty.
Mietelnik to kolejna roślina z działkowych okazów moich rodziców. Jego druga nazwa to cyprysik letni. Jego pokrój przypomina iglaka, mimo że jest to roślina jednoroczna. Całe lato ma intensywnie, jasno zieloną barwę, a jesienią przybiera odcień purpurowy.